Niestety w ostatnim czasie bardzo wiele rzeczy wywołuje wśród nas negatywne emocje. To zarówno polityka, zmiany kulturowe, gry online hazardowe. Najgorsze w tym wszystkim, że coraz częściej przenika to także inne sfery naszego życia. Nienawiść wobec innych spotykana jest także w sferze zawodowej. Świetnym tego ostatnim przykładem były negatywne komentarze na portalu LinkedIn.
Azjatycka sprawa
LinkedIn to jeden z tych portali, na których dziś często szukamy lub oferujemy pracę. Od pewnego czasu wiąże się on z profesjonalizmem, albowiem udostępniamy tu część swoich danych osobowych, informacje o doświadczeniu w pracy. Wszystko to jest na ogół opatrzone naszym zdjęciem. W związku z tym nie ma tutaj mowy o anonimowości. Wydawać by się mogło, że serwis ten będzie ostatnim miejscem, w jakim użytkownicy będą chcieli poruszać kontrowersyjne tematy, zwłaszcza związane z rasizmem. Okazało się jednak zupełnie inaczej.
Ingrid Fung to jedna z użytkowniczek LinkedIn, która w jednym ze swoich wpisów w serwisie wspomniała o ostatniej eskalacji przemocy werbalnej wymierzonej w osoby azjatyckiego pochodzenia. Opublikowała u siebie grafikę, która mówi o tym, że ataki na azjatyckich Amerykanów wzrosły dramatycznie w ciągu ostatniego roku. Bardzo szybko jej wpis spotkał się z negatywnymi komentarzami. Jedni pisali, że te dane to bzdury z wątpliwego źródła, inni zaś, że organizacja AAPI, która zebrała te dane, jest wspierana przez Komunistyczną Partię Chin czy nawet propaguje jej narrację.
Ingrid była zszokowana tym, że na najbardziej profesjonalnym serwisie społecznościowym i w przestrzeni zawodowej może dojść do takich sytuacji. LinkedIn najpierw nie zajął się zgłoszoną sprawą, jednak dzięki jej nagłośnieniu część komentarzy została usunięta jako niezgodna z zasadami. Niestety sytuacja ta pokazuje tylko nasilający się trend w Stanach Zjednoczonych. Sporo osób negatywnie odnosi się do mniejszości z Azji tylko z tego powodu, że więcej zarabiają od innych. Wydaje się zatem, że wprost neguje fakt, że imigranci z Chin, Japonii czy Wietnamu po prostu potrafią więcej i dłużej pracować nad spełnieniem swojego amerykańskiego snu. Statystyki pokazują, że Azjaci to właśnie grupa imigrantów odnosząca największe sukcesy w USA.
Obecna ksenofobia jest powiązana między innymi z językiem używanym przez byłego prezydenta Donalda Trumpa, który wielokrotnie określał COVID-19 jako “grypę kung”, „wirus Chin czy Wuhan”. W całym 2020 roku zanotowano więcej ataków werbalnych i fizycznych na społeczność azjatycką niż rok wcześniej. Sam LinkedIn musi zastanowić się nad wprowadzeniem zmian u siebie. W pewnym momencie firma otworzyła się na inne formaty, dzięki czemu użytkownicy mogli zacząć publikować rzeczy niekoniecznie związane z samą pracą. Przyczyniło się to jednak do tego, że serwis został zalany postami o BLM czy podobnych akcjach. Ludzie przestali mieć problem z przypisywaniem swojej tożsamości zawodowej do tego, co mówią. Poczuli się wręcz tak komfortowo, że nie spodziewali się żadnych konsekwencji. Nie można przecież zapomnieć, że dziś w dużych firmach i korporacjach bardzo dba się o wizerunek. Głośno było przecież o zwalnianych pracownikach za ich kontrowersyjne posty na Facebooku czy Twitterze. Jeśli dotyka to sfery LinkedIna, to trzeba się liczyć z większymi konsekwencjami.
Wiele środowisk w USA ma nadzieję, że takie sytuacje tylko wywołają więcej dyskusji na temat rasizmu w tym kraju, albowiem większość sprowadza się tylko do linii biali – czarni, kiedy w rzeczywistości coraz częściej każda rasa, narodowość boryka się z wyzwiskami, napaściami.
Dodaj komentarz
0 KOMENTARZ